Wyzwanie bez słodyczy to głupota?

Wyzwanie bez słodyczy to chyba jedno z najpopularniejszych wyzwań przewijających się na wszelkiego rodzaju grupach, blogach czy profilach na Instagramie. Czy takie wyzwanie ma sens? W dzisiejszym wpisie postaram się w krótko przedstawić moje stanowisko w tej kwestii. To co gotowi? Zaczynamy.

 

Problem nadmiaru cukru w naszej diecie stał się niestety w ostatnich latach faktem. Cukier znajduje się praktycznie we wszystkich produktach, nawet tam, gdzie go po prostu być nie powinno. O tym, że cukier to substancja powodująca uzależnienie wie praktycznie chyba każdy. Nasz mózg od samego początku jest zaprogramowany na smak słodki. I chociaż w buzi mamy kubki smakowe odpowiedzialne również za smak kwaśny czy słony, to właśnie smak słodki jest naszym wyborem pierwszej kolejności.

Ze smakiem słodkim stykamy się niemal od pierwszych chwil, taki jest właśni smak mleka mamy. To zapewne, dlatego przy rozszerzaniu diety dzieci zdecydowanie chętnie preferują smak  owoców czy słodkich warzyw, takich jak marchewka czy dyni. W tej konkurencji warzywa zielone okazują się być bee.

Za niebawem nadejdą Święta Bożego Narodzenia. Czas radosnych spotkań w rodzinnym gronie, przy suto zastawionym stole. Poza daniami wytrawnymi znajdzie się na nim również cała masa słodkości. Jak z tego nie skorzystać, jak się temu oprzeć?

W okresie przedświąteczny, a zwłaszcza z okazji Nowego Roku chętnie podejmujemy postanowienia i przyjmujemy wyzwania. Jednym z najpopularniejszych wyzwań, z którymi ostatnio się spotykam jest wyzwanie „bez słodyczy”. Co to oznacza i czy takie wyzwanie ma sens?

W moim odczuciu zdecydowanie NIE. Nie ma to najmniejszego sensu.  Zacząć trzeba od tego, co powtarzam w prawie każdym moim tekście, że wyeliminowanie z diety, a przynajmniej znaczne ograniczenie udziału cukru w diecie oraz spożywania słodyczy powinno być NAWYKIEM ŻYWIENIOWYM, strategią, której głównym celem jest wkomponowanie zasad zdrowego odżywiania do naszego stylu życia, jako stałego, naturalnego elementu. Budowanie nawyków  żywieniowych to zadanie rozciągnięte w czasie, a konsekwencja daje zdecydowanie lepsze rezultaty, niż jednorazowy zryw, jakim jest podjęcie wyzwania, z założenia traktowane jako coś tymczasowego, po jego zakończeniu następuje powrót do stanu, który przecież nas uwiera, skoro zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie. Czyli już na wstępie kapitulacja, porozumiewawczy uśmech, mrygnięcie okiem — ŻARTOWAŁEM. A jeśli w naszych zamiarach leży ustabilizowanie zdrowia i dobrego samopoczucia, będące efektem wbudowania właściwych nawyków żywieniowych i stosowania się do zasad zdrowego odżywiania to wyzwanie „bez słodyczy” nie ma najmniejszego sensu — nie o coś takiego nam chodzi.

GRANICA CZASU

 

Właśnie dlatego, że zakreślamy sobie ramy czasowe całe wyzwanie jest skazane na niepowodzenie. Co prawda mówi się, że po 30 dniach nasz mózg staje się wolny od uzależnienia cukrowego, ale ja się z tym do końca nie zgadzam. To tak jak z uzależnionym od np narkotyków. Sterujemy naszym mózgiem. Mamy nad tym pełną kontrolę. Jeżeli takie wyzwanie podejmujemy w grupie, to wiadomo, że nikt nie będzie chciał ponieść porażki, okazać się looserem. Więc każdego dnia będziemy sobie wmawiać, że jeszcze X dni a będę mógł zjeść tę przykładową czekoladę czy batona. A to wyklucza trwałą zmianę — skoro zakładamy tylko małą przerwę. Przy postawionych granicach czasowych nie pracujemy nad zmianą nawyków i utrwaleniu tych zmian na całą resztę życia. To jest takie zamiatanie problemu pod dywan. Teraz mam kontrolę nad swoim ośrodkiem chęci na coś słodkiego i nie pozwolę się wyłamać. Jednak kiedy tylko skończą się te widełki czasowe gwarantuję, że taka osoba rzuci się łapczywie  na coś słodkiego, co akurat znajdzie się w jej zasięgu. Będzie jak narkoman na głodzie. Dlatego mówi się o uzależnieniu od cukru.

 

COŚ ZAKAZANEGO

 

Mówi się, że zakazany owoc smakuje najlepiej. To również  jest cecha naszego umysłu. Człowiek zawsze myśli o tym czego akurat teraz dostać nie może i ma właśnie na to ochotę. Zakazywanie sobie czegoś, przyczynia się, do obsesyjnego myślenia o tym i poszukiwania sposobu jak to coś dostać. Nawet jeżeli wiąże się to ze złamaniem zasad. To takie trochę trzymanie na smyczy i patrzenie ile ta smycz wytrzyma. A jak się zerwie, to co? Wtedy jesteśmy skazani na porażkę.

Dodatkowo, jaka jest szansa, że w trakcie takiego np 30 dniowego wyzwania nie otrzymamy żadnej propozycji skosztowania czegoś słodkiego. I co wtedy? Za każdym razem odmówimy?  Dodatkowy stres, dodatkowa frustracja.

 

POTRZEBA KONTROLI

 

Ogłaszanie wszystkim, że podjęliśmy takie wyzwanie sprawia, że czekamy tylko na ten moment, kiedy ta kontrola się skończy. Czyli wracamy do granic czasowych i czegoś, o czym napisałam powyżej. Potrzeba kontroli pokazuje, również to, że nie jest to do końca nasza decyzja.

 

KONFLIKT WEWNĘTRZNY

 

Podejmując takie wyzwanie pokazujemy, że z jednej strony wiemy, że naszym problem są słodycze obecne w diecie, a z drugiej strony pokazujemy, że gdybyśmy mogli to jedlibyśmy słodycze bez ograniczeń. Nie mamy takiego przekonania, że cukier jest tym co może nam szkodzi ć i może negatywnie wpływać na nasze zdrowie.  Z jednej strony chcielibyśmy stosować się do zdrowych nawyków żywieniowych i ograniczyć cukier w naszej diecie, a z drugiej strony ten cukierek czy czekoladka daje nam tyle radości, że ciężko nam z tego zrezygnować.

Rozwiązaniem takiego wewnętrznego rozdarcia jest odpowiedzenie sobie na pytanie, czy faktycznie ta czekoladka daje mi tyle radości? Czy owoc lub garść orzechów zamiast czekoladki nie wywoła tego samego uczucia radości? Może warto wykonać taki eksperyment. Warto zastanowić się nad tym. Kolejny raz podkreślę, że zmiana nawyków żywieniowych zaczyna się w naszej głowie, to tak naprawdę budowanie w naszej świadomości i uczenie się podejmowania decyzji związanych z tym, co znajduje się na moim talerzu.

Zastanów się, kiedy sięgasz po coś słodkiego. Czy jest to, jako forma nagrody, czy bardziej, jako zastępowanie posiłku? Jakie sytuacje sprawiają, że pojawia się chęć sięgnięcia po coś słodkiego?

Odpowiedz sobie na te pytania i zastanów się czy jest szansa na zmianę tych przyzwyczajeń. Jaka ona jest? To jest pierwszy krok w kierunku trwałych zmian nawyków żywieniowych i budowania swojej świadomości żywieniowej. Stajesz się świadomy tego, co jesz

 

Jeszcze jedna rzecz warto pamiętać, że nawyki żywieniowe zmieniamy stopniowo. Nie rzucamy z dnia na dzień tego wszystkiego, co złe. Zacznijmy od znacznego ograniczenia słodyczy w naszej diecie, powiedźmy sobie, że są one zarezerwowane na specjalne okazje. W dawnych czasach taką właśnie rolę stanowiły w diecie słodycze, były zarezerwowane na specjalne okazje. Zdecydowana większość słodyczy, szczególnie tych sklepowych to żywność przetworzona i  zastrzyk pustych kalorii w diecie.

 

Zamiast stawiać na terminowe wyzwania, publicznie stawiając deklarację i szukając osoby, która będzie nas kontrolowała lepiej spróbujmy zmienić swoje nawyki żywieniowe metodą małych kroków. Taka zmiana wyjdzie nam w perspektywie długofalowej na lepsze. Trzymam kciuki, za wszystkich co postanawiają zmienić swoje nawyki żywieniowe, a wtedy nawet mała rozpusta w trakcie świąt nie będzie wielkim wyrzutem sumienia.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email