Termomix vs. Monsieur Cuisine (Lidlomix) – Co wybrać?

Postanowiłam porównać te dwa urządzenia, bez dwóch zdań, obecnie najlepsze urządzenia tego typu, jakie można mieć w kuchni. Polecam takiego pomocnika każdej kobiecie, a matce to bankowo. Mogę sobie pozwolić na dokonanie takiego porównania, gdyż najpierw, przez 2 lata w kuchni moim pomocnikiem był słynny Lidlomix, czyli Monsieur Cuisine Connect, niestety, po tych dwóch latach wiernej służby przestał działać, tak z dnia na dzień. Dzień przed Wigilią w naszym domu zamieszkał oryginalny Termomix. To co, zaczynamy porównanie?

Przez pierwsze 2 lata byłam zdania, że w zasadzie nie ma różnicy pomiędzy tymi dwoma urządzeniami i że ich jedyne co ich w zasadzie różni, to cena. Jednak kiedy 3 tygodnie temu do naszego domu wprowadził się oryginalny Termomix, każde kolejne zastosowanie go powoduje zmianę mojej opinii. Szanse Termomixu rosną! Dlaczego?

Pierwszym produktem wykonanym przy pomocy mojego nowego Termomixu były ciasteczka, pierniczki i ciasto drożdżowe. I tutaj pierwsze bardzo miłe zaskoczenie. W Lidlomixie przy wyrabianiu ciasta drożdżowego występował błąd E5 (czyli przegrzanie silnika). A w Termomixie? Nie ma czegoś takiego.

Kolejna bardzo istotna różnica to, że Lidlomix buł wrażliwy na temperaturę. Nie dało się skorzystać funkcji rozdrabniania zaraz po tym jak skończyło się gotować zupę czy inny sos, dopóki temperatura nie spadła do ok. 45°C. Wtedy podejmował współpracę i można było rozdrobnić składniki. W oryginalnym Termomixie nie ma tego problemu. Kończy się gotowanie i bez problemu można używając kolejnej funkcji zrobić zupe krem. Skraca to znacznie czas przygotowania posiłków.

Kolejna rzecz to rozdrabnianie. O ile Termomix orginalny miksuje wszystko do postaci gładkiej konsystencji, to w przypadku w Monsieur Cuisine Connect należy się liczyć z tym, że ta konsystencja będzie pozostawiała sporo do życzenia. Zupa krem nie była idealnie aksamitna, jak w przypadku Termomixu. Tak samo dotyczy koktajlu czy sosu truskawkowego.

A to kolejna rzecz, którą zauważyłam. W Lidlomixie, gdy gotowałam gulasz albo coś z kawałkami mięsa (danie jednogarnkowe) mięso było rozrywane. Już tłumaczę o co mi chodzi. Do przygotowania gulaszu czy np kurczaka w sosie pomidorowo-śmietanowym dodajemy mięso pokrojone w kostkę. W trakcie przygotowywania dania w Lidlomixie z tej kostki nie zostawało nic, a mięso było poszarpane. W Termomixie tego problemu nie ma. Tak jak dodaję mięso pokrojone w kostkę to taka jego struktura zostaje zachowana.

Kolejna dość istotna kwestia, to w trakcie duszenia, podsmażania czy gotowania np. owsianki potrawy przywierają do dna i się przypalają. W Termomixie tego problemu nie zauważyłam.

Kolejna kwestia, to Termomix radzi sobie doskonale z rozdrobnieniem jednego ząbka czosnku i przygotowaniem sosu vinegret. Tego samego niestety nie mogę powiedzieć o rozdrobnieniu jednego ząbka czosnku w Lidlomxie.

Podobnie, bita śmietana czy idealna piana z białek to dla Termomixa chwila moment.

 

Myślę, że na chwilę obecną, mogę przedstawić moje zdanie jest w pełni wiarygodne, bo miałam szansę porównać możliwości oferowane przez obu tych chwatów i to w krótkim odstępie czasu. I chociaż jeszcze miesiąc temu byłam zdania, że różnicy nie ma, to dzisiaj, po miesiącu korzystania z oryginalnego Termomixu (obydwa urządzenia przeszły test praktyczny), z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że równica jest i to ogromna.
Wpis nie jest sponsorowany, a jest jedynie przedstawieniem moich wrażeń po korzystaniu z obu tych urządzeń. To trochę tak jakby wybierać pomiędzy Lexusem a Toyotą. Zależy, kto co lubi i co bardziej ceni. W Termomixie za ceną podąża również jakość przygotowanych potraw, widać że te noże radzą sobie zdecydowanie lepiej. Mając to porównanie, co mam teraz, to drugi raz chyba wolałabym zbierać na oryginalny produkt.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email