Mój mały chłopczyk przedszkolakiem

Stało się, od grudnia Julek oficjalnie został przedszkolakiem. Przez te 2 miesiące mój mały synek jakby wydoroślał. Dopiero, co pamiętam jak wróciliśmy do domu ze szpitala, a teraz ma już za sobą występ w jasełkach, a na dniach występ dla babci i dziadka. Julek poszedł do przedszkola na miesiąc przed swoimi 3 urodzinami.

O naszych trudnych początkach z przygodą przedszkolną Frania pisałam TU. Osoby, które to czytały zapewne pamiętają, że owe początki nie były łatwe, a prób było kilka. A jak było z Julkiem? Jesteście ciekawi?

 

Gotowość przedszkolna Julka

 

Opieka nad Julkiem po tym, jak skończył roczek wyglądała zupełnie inaczej niż miało to miejsce w przypadku Frania. Owszem początkowo wróciłam do pracy, a opiekę nad nim przejęła Niania. Jednak wszystkiego nie przewidzisz. Po ok 6 miesiącach, z powodów zdrowotnych, musiałam powrócić do domu, w ramach urlopu wychowawczego i Julek powrócił pod moją opiekę. I tak było do grudnia zeszłego roku.  W końcu postanowiłam wrócić do pracy, zwłaszcza, Julek zbliżał się do swoich trzecich urodzin.

Jak się okazało Julek był gotowy do rozpoczęcia swojej przygodę z przedszkolem. W zasadzie już od pierwszych dni spokojnie zostawał w przedszkolu. W pierwszym tygodniu spędzał tam ok 3 godzin, a od począwszy od drugiego tygodnia, zaczęłam odbierać go po podwieczorku. Pozostawał więc w przedszkolu przez ok 6,5-7 godzin. Widać było już od tych pierwszych dni, że problemów nie będzie, że jest naprawdę gotowy do przeżycia swojej przygody z przedszkolem. Zwłaszcza, że atrakcji nie brakowało. W pierwszym tygodniu zdążył zaliczyć wizytę Mikołaja, a w drugim swój pierwszy publiczny występ w trakcie Jasełek. I chociaż jestem mamą dwójki dzieci i pierwsze występy przedszkolne Frania już dawno mam za sobą. To muszę przyznać, że czułam mega wzruszenie i byłam z niego ogromnie dumna. Jednak cały czas nie mogłam uwierzyć, że Julek tak świetnie sobie radzi w tej nowej rzeczywistości. Dla mnie to cały czas jest mój malutki syneczek, który nie wiem, kiedy tak urósł.

Jedynym problemem jest to, że Julek niezbyt chętnie zjada posiłki w przedszkolu. Co prawda z Franiem również mieliśmy ten problem i mamy go czasami nadal, a jednak u niego to już 3 rok przygody z przedszkolem.

Czasami zastanawiam się co miało wpływ na tak łagodne przejście okresu adaptacji Julka do nowej rzeczywistości. Wydaje mi się, że największy wpływ na to miała świadomość, że do przedszkola rodzic zaprowadza dziecko  i zawsze po południu je odbiera. To sprawiało, że czuł się bezpieczny, nie miał obaw, że został porzucony. Zamanifestował się dobroczynny wpływ tego, że przez 2 lata codziennie zawoził ze mną i odbierał Frania i w końcu zaczął to traktować jako coś naturalnego. W dodatku, idąc do przedszkola, dorównał swojemu guru, Franiowi.. I chociaż na chwilę obecną Julek chodzi do zupełnie innego przedszkola niż Franek (u Frania nie było miejsc), liczy się sam fakt – ja też jestem przedszkolakiem. Wybraliśmy mu przedszkole bardzo nastawione na dzieci, żeby to dziecko było tym, dla którego coś się robi. Jednak wydaje mi się, że największą robotę zrobiła tu sama gotowość Julka do przedszkola.

Julek jest takim typem buntowniczym. Z jednej strony chciałby być w przedszkolu, bo jest tam fajnie, bo są dzieci, dużo się dzieje. Jednak z drugiej strony chciałby być ze mną w domu. Widać, jak uczy się piosenek, jak bardzo stał się samodzielny. Wiele czynności, których wcześniej nie chciał robić, teraz wykonuje sam. I to jeszcze z uśmiechem na buzi, włączając w to Frania. Trochę na zasadzie rywalizacji, który z nich np. pierwszy założy buty czy zje kotleta.

Widzę też jednak, że po moim powrocie do pracy brakuje na wszystko czasu. Popołudnia są znacznie bardziej leniwe. Dzieciaki zdecydowanie więcej się tulą do nas. To skrócenie się czasu sprawiło, że staliśmy się jeszcze bardziej zorganizowani. I chociaż dzieciaki nie zawsze współpracują, to wiem że przedszkola w których ich zostawiam są dla nich przyjazne i oni się tam świetnie bawią

Gotowość mamy

 

O gotowości mamy na rozstanie z dzieckiem również w pisałam we wcześniej podlinkowanym wpisie. Nauczona doświadczeniami jakie mieliśmy z Franiem miałam też swoje przekonanie, że te magiczne 3 lata to jest ten czas, kiedy dziecko należy posłać do przedszkola, bo potrzebuje ono kontaktów z dziećmi i nauczenia się funkcjonowania w społeczeństwie. Zatem od pierwszego dnia szłam z nastawieniem, że przedszkole to jest najlepsze co mogę zrobić dla Julka. Ze będzie tam się rozwijał lepiej niż w domu. Od pierwszego dnia szłam z nastawieniem, że to nasze rozstanie musi być krótkie (czyli buziak, przytulenie i zapewnienie, że przyjdę po obiedzie).  Wiedziałam, że więź Julka ze mną jest bardzo silna. W końcu praktycznie przez 3 lata byliśmy razem. Wiedziałam, że dla Julka będzie to duża zmiana, ale też miałam to przekonanie że to będzie zmiana na plus.

Należy pamiętać, że dziecko bardzo odbiera nasze emocje. Jeżeli czuje, że my się wahamy i nie mamy pewności i przekonania, że robimy dobrze posyłając swoją pociechę do przedszkola to nie oczekujmy, że nasze dziecko będzie się czuło bezpieczne. Najpierw musimy sami przepracować temat gotowości wysłania dziecka do przedszkola, a potem dopiero oczekiwać gotowości przedszkolnej od dziecka.

 

Na koniec…

 

O książeczkach jakie pomagają oswoić się z przedszkolem pisałam również we wpisie o gotowości przedszkolnej Franka TU. Znajdziecie, tam kilka pozycji książkowych, które doskonale sprawdziły się u nas w przygotowaniu Frania do przedszkola. Z Julkiem również je czytaliśmy, jednak nie tak namiętnie jak z Franiem. Z Julkiem dużo rozmawialiśmy, ale również Franio w swojej roli starszego brata sprawdza się codziennie rewelacyjnie we wspieraniu Julka. Jak widać jedni rodzice, dwoje dzieci i zupełnie inne charaktery i początki przygody z przedszkolem.

Jeżeli wpis Ci się podobał zostaw proszę ślad. Zapraszam również do odwiedzenia nas na Instagramie.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email