Życie z dwulatkiem, czy może być gorzej?

Kiedy zostajesz mamą, kładą Ci na brzuchu takiego słodkiego bobaska, w Twoich oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Pierwszy raz tak świadomie, zdajesz sobie sprawę, że faktycznie zostałaś mamą. Od tego momentu jesteś w pełni odpowiedzialna na jakiego człowieka wyrośnie Twoje dziecko.

Wiadomo chcesz go nauczyć wszystkiego, uchronić od złego, za każdym razem powtarzasz „moje dziecko nie będzie krzyczało, płakało i wymuszało na mnie krzykiem tego co sobie wymyśli”. Ze swoim dzieckiem będę miała super relacje, będę wszystko tłumaczyć i nie będę dopuszczała do takich sytuacji, bo przecież wszystko da się rozwiązać w zarodku”. Serio? O tym jak rozmawiać z dzieckiem, jak z nim postępować powstała cała masa poradników. W moim odczuciu poradnik to dobry punkt wyjścia do zrozumienia swojego dziecka, jednak, podobnie jak dorośli, każdy mały człowiek jest inny. Aby te nasze relacje były jak najmniej stresujące dla obu, stron trzeba znaleźć „złoty środek”, wypracować  go sobie.  Najlepiej to widać na przykładzie rodzeństwa. Każdy mój syn jest inny i z każdym inaczej trzeba rozwiązywać  trudne sytuacje.

Każda matka (i ojciec) staje w obliczu takiej chwili, gdzieś około półtora roku życia naszej pociechy na tym świecie, że kiedy nasz maluch coś sobie coś ułoży i postanowi, to musi być tak jak on/ona chce, natychmiasrt i to bez żadnych negocjacji. Każdy pewnie czytał o buncie dwulatka. Też tak myślałam przy pierwszym dziecku bunt, co to jest, a jak się pojawił to zaraz minie. Moje pierwsze dziecko ma 5 lat, bunt nie minął, a wręcz z każdym rokiem jest większy. Przy drugim dziecku już nie miałam wątpliwości, po prostu wiedziałam, że jak nastąpi ten dzień to będzie to trwać i trwać. Kocham swoje dzieci najmocniej na świecie, ale kiedy przychodzi czas konfrontacji najchętniej wysłałabym siebie gdzieś w kosmos i przeczekała ten czas wrzasków. Ich i moich. Zdecydowanie, decybele grają tu rolę główną.

Czas kiedy dziecko kiedy dziecko osiąga wiek 2-2,5 roku jest dla mnie super. Maluch coraz sprawniej się z nami komunikuje, jest otwarty na poznawanie otaczającego świata. Z jednej strony jest na tyle małe, że można czuć chwile jak z niemowlakiem, a z drugiej strony jest już na tyle duże, że bez problemu możemy wybrać się na poznawanie różnych atrakcji zarówno tych bliższych jak i dalszych.

Dwulatek

Jak by mnie ktoś zapytał jak w kilku słowach najlepiej podsumować takiego dwuletniego szkraba, bez wahania określiłabym tak:

„W ciągłym biegu, posługujący się kilkoma ulubionymi słowami: NIE, DAJ, albo JA SAM”.

Przy czym należy podkreślić, że słowo NIE wypowiadane z ust rodziców działa jak zapalnik, detonator, nakręcający sprężynę w dwulatku. W jednej chwili jest gotów do eksplozji, w następnej – wybucha. Baa, ten sam mechanizm działa w przypadku 3 latka, 4 latka i 5 latka.

NATYCHMIAST

Opiszmy może tradycyjny obrazek towarzyszący rodzinom z dziećmi. Powiedzmy syn lat 2 idzie z rodzicami parkową alejką. Nagle stwierdza, że teraz już chce bułkę. Okazuje się, że mama na spacer nie zabrała nic do jedzenia. Co robi nasz kochany dwulatek? Zaczyna krzyczeć, płakać, tupać, wierzgać wszystkimi kończynami, które ma. Każda próba wytłumaczenia, że owej bułeczki nie mamy lub proponowanie zamiennika sprawia, co raz to głośniejsze krzyki. Cierpliwość to cecha całkowicie obca naszemu dwulatkowi. On musi mieć tu i teraz.

Jeżeli ktoś ma nadzieje, że to mija z magicznym osiągnięciem wieku 3 lat, to pozbądźcie się złudzeń. Niestety trwa to nadal, a im starsze dziecko tym ta sprężyna nakręcania się w negatywnych emocjach trwa nadal.

INDYWIDUALNOŚĆ

Dziecko w wieku dwóch lat coraz lepiej odkrywa swoją indywidualność, którą stara się wyrażać na różne sposoby, które my rodzice nie zawsze akceptujemy. Dziecko na tym etapie nie radzi sobie jeszcze najlepiej z emocjami, które towarzyszą mu w różnych sytuacjach. Tę indywidualność dziecko okazuje zgłaszając chęć samodzielnego ubierania się, wolę jedzenia bez pomocy, czy w momencie, gdy ogarnia go zew przewodnika – nikt tak nie wybierze drogi prowadzącej do celu jak rezolutny dwulatek. Coraz bardziej świadomy swojej wyjątkowości, zaczyna testować cierpliwość rodziców, badać granice, do których się można posunąć, cały czas starając się postawić na swoim.. Ważne jest żeby zostawić dziecku możliwości wyboru, preferując wybory zamknięte. Przykład:  pytamy się dziecka co ma ochotę zjeść na kolacje: „Zjesz bułkę czy placki?”. Co nam to daje? Dziecko czując, że ma wpływ na decyzje, zapomina o sprzeciwie, angażując się w podjęcie decyzji, która i tak jest pod naszą kontrolą.  Broń Boże pytać „Co zjesz na kolację?”. A już zupełnie wykluczmy pytanie: „Zjesz kolację?”.

Jak każdy medal posiadający dwie strony, ta samodzielność ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że dziecko staje cię coraz bardziej samodzielne, super przygotowuje go to do przygody z przedszkolem. Minusem jest to, że ta cała samodzielność wymaga od nas bardzo dużych pokładów cierpliwości i elastyczności. Przyzwyczajajmy się do tego, że podstęp, korzystanie z doświadczenia i przewidywanie będą naszą główną bronią w tej konfrontacji. Jak nie – dziecko zwycięży swą żywiołowością i intuicją.  Warto się trochę przemęczyć, a zaprocentuje to w przyszłości. Dodam jeszcze tylko, że w przypadku obecności w domu starszego dziecka ta chęć samodzielności często pojawia się szybciej, co wynika z chęci naśladowania starszego rodzeństwa.

KOMUNIKACJA

Dzieci zaczynają mówić w różnym wieku, ale wiek ok 2,5 roku to już ten czas kiedy dziecko w zasadzie bez większych problemów komunikuje się z otoczeniem. Często ma jeszcze swoje określenia na pewne rzeczy, jednak dla rodziców nie jest to przeszkoda w porozumiewaniu się. Dziecko stara się opowiadać o swoich emocjach, o marzeniach, pragnieniach czy potrzebach. Zaczyna zadawać pytania o otaczający go świat. Jednak to, że nasz dwulatek super się z nami komunikuje nie oznacza, że spokojna rozmowa załatwi wszystko. Dziecko w tym wieku nadal wyraża wszystko poprzez działanie. Jeśli chcemy wyegzekwować konkretne wymagania, powinniśmy zastosować metodę opisową czynności, której oczekujemy od naszego dwulatka. To trafi do jego wyobraźni. Obserwując starszego syna uważam, że takie opisanie tego, co spodziewamy się od naszego dziecka sprawdza się doskonale również w przypadku starszych dzieci.

Poza mową dziecko komunikuje się z nami poprzez wyrażanie swoich emocji. Co w przypadku dwulatka odbywa się poprzez histerię, marudzenie, płacz czy wymuszanie. Dla nas rodziców sytuacje takie są bardzo irytujące i stresujące szczególnie, jeżeli odbywają się w przestrzeni publicznej. Warto zrozumieć, że całe zachowanie naszego dwulatka to etap rozwojowy, całkowicie naturalny i kiedyś minie. Jak to przetrwać? Tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć. Posługiwać się prostym językiem. Uzbroić się w cierpliwość, elastyczność i starać się tłumaczyć przez pokazywanie akcji i reakcji.

W CIĄGŁYM BIEGU

Dzieci w tym wieku są w ciągłym ruchu. wszystko ich interesuje. Ucieczka to coś normalnego towarzyszącego na spacerze. Pogoń za przygodą w nieznane, bo coś gdzieś zobaczył ten nasz niesforny odkrywca. Wszystko w porządku, kiedy dziecko reaguje na słowo STOP, Zatrzymaj się. W przypadku, kiedy w tym pędzie nasze dziecko zachowuje się, jakby miało problem ze słuchem staje się już niebezpieczne. Julek niestety taki jest. Wyjście z nim na rowerku czy hulajnodze to mega stres. Były już sytuacje, kiedy nie zatrzymał się przed drogą, a ja nie zdążyłam dobiec. Jedno jest pewne spacer z dzieckiem i jego rowerkiem to gwarantowana dawka aktywności fizycznej. Staramy się nad tym pracować jednak bywa różnie.

Na koniec….

Bywają dni, że zachowanie naszego dwulatka zmienia mą twarz w zielone oblicze kosmity (sama bym go w tym momencie wysłała w jakiś kosmos). Jego zachowanie w przestrzeni publicznej sprawia, że mam ochotę zakopać się pod ziemię, kiedy inni ludzie patrzą się (z politowaniem?) na moją bezsilność. Jednak wiem jedno, że dziecko w tym wieku wnosi do naszego życia mega-dawkę radości, a jego ciekawość otaczającym światem i ta dziecięca ufność działają jak eliksir ułatwiając pozbycie się tych wszystkich negatywnych myśli. Chociaż te momenty manifestowania swojej niezależności, histerii czy płaczu bywają trudne dla nas rodziców, są czymś naturalnym w budowaniu niezależności, poczucia pewności siebie w przyszłym życiu naszego dziecka.  Zaopatrzmy się w sporą dawkę cierpliwości i wypracujmy również w sobie jak radzić sobie z emocjami, które powstają w nas rodzicach.

I tutaj dochodzimy do stwierdzenia, że to nasze dzieci są naszymi najlepszymi nauczycielami i znajdując się w relacji z nimi możemy najwięcej nauczyć się o i o nich i o sobie i dla siebie. Jeśli damy radę, wszystko to możemy wykorzystywać w naszym codziennym życiu, w pracy ze współpracownikami, klientami.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email