Rodzeństwo idealne
Za miesiąc Julek będzie obchodził swoje drugie urodziny. Nie wiem, kiedy to zleciało. Dokładnie pamiętam grudzień 2016 roku, kiedy liczyłam każdy dzień i tak bardzo chciałam dotrwać w dwupaku do stycznia. Kiedy więc w Sylwestra o północy strzeliły korki od szampana, odetchnęłam z ulgą, że teraz może się dziać co chce. Mamy styczeń, nowy rok i mój drugi syn może podejmować decyzje o spotkaniu się z nami. Dlaczego tak zależało mi na urodzeniu w styczniu? A no nie chciałam, aby moje dziecko było z końcówki roku, a co za tym idzie przez pierwsze lata bliżej byłoby mu do kolegów z rocznika 2017 niż 2016. Na szczęście syn mnie posłuchał i grzecznie urodził się w styczniu, ale posłuchał mnie za bardzo bo w tym styczniu mu się do nas aż tak nie spieszyło, postanowił do nas dołączyć dopiero 6 dni po terminie. Wracając do wspomnień z grudnia 2016 roku, to był to jedyny grudzień w moim życiu kiedy mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że nic praktycznie nie robiłam. Odpoczywałam. Upiekłam jedynie z Franiem pierniczki i ubrałam choinkę, ale żadnych porządków, mycia okien, ani latania za zakupami. Jednym słowem prowadziłam oszczędny tryb życia, głównie zarządzając z kanapy, no i stosujący tyle aktywności ile wymagała ode mnie opieka nad 2,5 latkiem, czyli jednak chyba całkiem sporo (hahaha).
Z perspektywy tych prawie 2 lat mogę powiedzieć, że rodzeństwo dla Frania to była najlepsza decyzja jaką podjęliśmy. Jak patrzę na te dwa kochane urwisy, na te relacje, które z każdym dniem są coraz silniejsze, na to jak bardzo chłopaki są za sobą, to stwierdzam jedno: bez Frania nasze życie było nudne, ale bez Frania i Julka było by niepełne. Dzieci to najlepsze co jest w rodzinie, domu. Największy skarb.
Franio od początku zaakceptował Julka. Już na etapie ciąży rozmawiał z brzuchem, chociaż pewnie nie do końca rozumiał co się tam dzieje. Po pojawieniu się Julka, do czasu jak nie wróciliśmy ze szpitala był lekko zazdrosny, ale zazdrość ta wynikała z tego, że mnie w domu nie było 5 dni. Było to nasze pierwsze tak długie rozstanie. Z chwilą, gdy wróciłam do domu z Julkiem, a mały braciszek podarował Franiowi prezent (maskotkę Świnki Peppa), lody zostały przełamane. Julek skradł serce starszego brata. Franio nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł się z Julkiem bawić.
Ten czas wspólnej zabawy trwa u nas w zasadzie od czasu, kiedy Julek skończył 1,5 roku. Franio wtedy właśnie kończył 4 lata. Kiedyś wydawało mi się, że taka różnica wieku między dziećmi to sporo, dzisiaj wiem że jest to wręcz idealna różnica wieku. Julek jest zapatrzony w starszego brata jak w obrazek, Franek jest dla niego jego mistrzem, największym autorytetem, chce go we wszystkim naśladować, być jak on. Julka praktycznie od roku nie interesują zabawkami ze swojego przedziału wiekowego. Te, którymi bawi się Franio, to jest coś, czym warto się zainteresować. To prawdziwa nobilitacja. Podobnie jest z bajkami. Przyznam, że jest to w pewnym sensie wyzwanie, np. przy wyborze prezentów na święta czy urodziny. Ale z drugiej strony patrzenie się na ich wspólne zabawy, rozmowy jest cudowne. Wiadomo, że zdarzają się również sprzeczki czy nieporozumienia i inne akty obustronnej przemocy i dowodzenia swoich racji z solidną zabawką w ręku jako silnie przekonującym argumentem, jak to bywa przy relacjach w rodzeństwie. Śmieję się nawet, że u nas nie ma dnia bez krzyków i płaczów oraz okrzyków typu: „Mamo zabierz go, on mnie bije, on mi rozwala„.
Patrząc na Frania widać, że bardzo kocha swojego braciszka i jak bardzo jest za nim. Przykład: Julek przyszedł ze mną odebrać Frania z przedszkola, jakieś dziecko zaczęło go straszyć, co robi Franio? Staje przed kolegą z srogą miną i mówi: „Zostaw go, to mój brat, on się boi, jest malutki” Czy to nie jest cudowne? Franio często inicjuje zabawy, zaczerpnięte z bajek jakie ogląda czyli Strażak Sam czy Psi Patrol. Ostatnio rozczuliłam się, jak zobaczyłam chłopaków jak jadą razem na jednym z jeździków, który mamy. Na pytanie co robicie chłopaki, Franio odpowiada „jedziemy gasić pożar”. Następnie zeskakują z pojazdu i udają, że gaszą pożar. Oczywiście Julek jest zachwycony, kiedy Franio zaprasza go do wspólnej zabawy.
O tym jak chłopaki są za sobą, że to widać, powiedziała mi kilka dni temu Pani Dyrektor przedszkola Frania, kiedy obserwowała relację chłopaków przy odbieraniu naszego starszaka z przedszkola. Cieszę się, że tak to widać, że inni to zauważają. Relacje jakie są między chłopakami, są dla mnie właśnie obrazem rodzeństwa idealnego.
Minusem jaki dostrzegam, to, jest to, że nie mogę poświęcić tyle czasu samemu Franiowi ile bym chciała (ile by tego potrzebował). Nie będę ukrywała, ze w ostatnim czasie zauważam to zdecydowanie częściej, a manifestuje się to w zachowaniu Frania. Obiecuje sobie również ostatnio, że spróbuje wygospodarować czas tylko dla Frania, taki kiedy nie musiałby się dzielić mną czy tatą z bratem. Jednak każdy, kto ma więcej niż jedno dziecko wie, że jest to bardzo, bardzo trudne.
I wiecie co, cieszę się, że chłopaki mają siebie, że są tak bardzo ze sobą zżyci i że są za sobą. Będę starała się tak ich wychowywać, aby nigdy nie zwątpili w swoją braterską więź i wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć. Bo prawda jest jedna, kiedyś będą mieli tylko siebie, a fundamenty tej więzi budujemy my rodzice, od pierwszych wspólnych chwil.