Być szczęśliwym rodzicem

 

Już od pierwszej chwili, kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy rodzicami, zaczęliśmy się zastanawiać jakimi  rodzicami będziemy, tworzyć sobie obraz idealnego rodzicielstwa. Zaczęłam czytać poradniki nie tylko ciążowe, ale również szukać informacji, które pozwoliłyby mi stać się idealnym rodzicem. Idealnym czyli właściwie co to oznacza? Czy jest idealny rodzic?

Dzisiejszy wpis będzie raczej z tych krótszych. Nie znajdą się tu raczej żadne rady jak stać się szczęśliwym rodzicem. Będą to raczej moje luźne przemyślenia i pokazanie mojego podejścia do rodzicielstwa.

Z chwilą, kiedy dowiedzieliśmy się, ze zostaniemy rodzicami po raz pierwszy w głowie pojawiło się milion myśli.  Pojawiły się też różne pytania, jak np. jak to będzie? Czy wszystko się zmieni? No i chyba to najważniejsze pytanie, jak być rodzicem idealnym? Z perspektywy czasu wiem, że zmieniło się wszystko. Od tego, że teraz już nie jestem odpowiedzialna tylko za siebie i nie mogę sobie powiedzieć jakoś to będzie, do jednego stwierdzenia, które jest tak naprawdę podsumowaniem całego rodzicielstwa: NIC LEPSZEGO NIE MOGŁO MNIE/NAS SPOTKAĆ JAK DECYZJA O POWIĘKSZENIU RODZINY.

Początki macierzyństwa to jedna wielka niewiadoma. Wręcz mogłabym to porównać do rollercoastera. Mieszanka często skrajnych emocji. Wielka przygoda, ale i wielki wysiłek. Od początku starałam się do nowej roli, roli rodzica, mamy podchodzić z lekkim dystansem. Nie oceniać siebie i nie próbować ponad siły być we wszystkim perfekcyjna. Zdarzały się dni, kiedy nowe obowiązki rodzica, spychały na dalszy plan obowiązki np. domowe. Owszem zdarzały się chwile, kiedy obwiniałam siebie za to, że nie jest wszystko tak jak sobie wyobraziłam, ale po chwili kiedy spojrzałam się na ten cud, który był powodem wywrócenia naszego życia do góry nogami, wszelkie wyrzuty sumienia rozmywały się jak bańka mydlana. Pozostawało uczucie spełnienia i chęć jeszcze większego angażowania się w to co nowe i nie znane.

Kolejne miesiące życia z Franiem zaczynały uczyć mnie podchodzenia z dystansem również do roli rodzica. Zauważyłam, że taki dystans w rodzicielstwie sprawia, że faktycznie możemy cieszyć się z tej roli mamy czy taty i jeszcze chętniej czerpać  to co rodzicielstwo nam daje. A co nam daje? Odpowiedź jest chyba tylko jedna, ogromną SATYSFAKCJĘ.  Ja osobiście od chwili, kiedy mam dzieci najbardziej spełniona czuję się w roli mamy, i to spełnienie coraz częściej daje mi ogromną motywację do działania, do podejmowania nowych wyzwań. Dystans z jakim podchodzę do rodzicielstwa pozwala mi nie zwariować.

Dzieci tak jak każdy dorosły mają swoje emocje, charakter, a im starsze to swoje tym głośniej i energiczniej manifestują zdanie. Wiele codziennych sytuacji, sprawia że nasza cierpliwość jest wystawiana na ogromną próbę. Zarówno my jak i dzieci, nie raz znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy granice cierpliwości się kończą, emocje zaczynają grać pierwsze skrzypce, a wybuch albo wisi w powietrzu, albo już brzmi, dźwięczy, błyska ogniem i zasnuwa atmosferę dymami eksplozji. Ważne jest komunikowanie swoich emocji. Ja osobiście, kiedy czuje, że granica wybuchu jest niewyobrażalnie blisko staram się to swoim synom komunikować, powiedziałabym wręcz ostrzegać ich, że mama zaraz wybuchnie. Czy to działa? Często działa, ale jednak nie zawsze.

Od początku, kiedy pojawił się Franio i zaczął się przemieszczać starałam się podchodzić spokojnie do jego „wypadków” w sytuacjach poznawania świata otaczającego. Raczej nie panikowałam, kiedy się przewrócił, starł kolanko czy nawet spadł z krzesła. Starałam się również go zawsze uspokoić. Pamiętajmy, że w chwili kiedy dziecko ma jakiś uraz to jak jest spokojne, to zdecydowanie lepiej nam się ocenić sytuację, czy potrzebna jest jakaś pomoc i czy coś się stało.  Powiem tylko, że z każdym kolejnym dzieckiem ta odporność na upadki i wypadki dziecka jest większa i z większym spokojem do tego się podchodzi. Jednak warto wiedzieć, ze spokój i opanowanie rodzica pomaga w szybszym uspokoić dziecka i szybszej ewentualnej pomocy. 

Z dużym dystansem podchodzę również do wszelkich rad udzielanych przez otoczeni i wszelkie poradniki, polecane w wychowywaniu dziecka.  W rodzicielstwie kieruję się intuicją i zaspakajaniem potrzeb swoich dzieci. Moje dzieci maja ogromną potrzebę bliskości, od początku Franek śpi z nami, Julek w zasadzie również. Franek od pewnego czasu zasypia już u siebie w łóżku, ale w nocy do nas przychodzi. W jego 5 letnim życiu było w zasadzie kilka nocy jak przespał je u siebie. Czy mi z tym źle? Absolutnie nie i jak, ktoś się dziwi ” Ale jak to śpi z Wami, on ma już prawie 5 lat”, zawsze odpowiadam że raczej do 18 spać z nami nie będzie, albo zamieni nas po prostu na swoją dziewczynę”. Może jedyne zastrzeżenie to, że od 5 lat się nie wyspałam, czuje się zgnieciona, bo jednak łóżko ma swoje granice, a my na 160cm śpimy w 4. Da się.

Podobny dystans mam w temacie odpampersowania czy karmienia piersią. Dziecko do wszystkiego musi dojrzeć i osiągnąć gotowość. My jedynie możemy sugerować i starać się nakierować , dziecko na pewne działania. Nic na siłę. Kiedy otworzymy się na słuchanie tego co komunikuje nam nasze dziecko zobaczymy, że komunikacja z naszym potomkiem jest zdecydowanie łatwiejsza.

Dystans mam również do swojej roli jako mamy, Wiem, że nie wszystko co robię jest idealne, najlepsze. Wiem, również że popełniam błędy, ale wiem jedno jak patrzę na swojej dzieci. Moje dzieci są szczęśliwe. Jeśli dziecko jest szczęśliwe to jest to najlepszy dowód na znalezienie optymalnej metody. A zarazem szczęśliwe dziecko, to szczęśliwi rodzice.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email